Oświadczenie Marka Krajewskiego, Prezesa Polskiego Związku Badmintona

Szanowni Państwo,

Mateusz Golas został mistrzem Europy juniorów, a drużyna polskich badmintonistów zdobyła brązowy medal w kategorii U-19 w czempionacie Starego Kontynentu. To historyczne sukcesy naszych zawodników. Jesteśmy z nich dumni, bijemy brawo i gratulujemy. Bo wiemy, że te osiągnięcia zostały wywalczone w trudnych warunkach, gdy wobec zaniechań Ministerstwa Sportu, zabrakło pieniędzy na start naszych badmintonistów w tej imprezie. Samodzielnie przeprowadziliśmy zbiórkę środków zarówno na start Polaków w Mistrzostwa Europy Juniorów na Ibizie, jak i na start we wcześniejszych Mistrzostwach Świata Juniorów w Chinach.

Zebraliśmy wystarczające kwoty. Dawali je ludzie naszej dyscypliny, dawali zawodnicy, dawali ich rodzice. Było warto, mamy wielki sukces polskiego badmintona.

Powszechnie znane jest powiedzenie, że sukces ma wielu ojców, ale to, że Sławomir Nitras próbuje się podczepić pod medale polskich badmintonistów, to nie jest nawet tupet. To czysta bezczelność. Minister Sportu, wydał w czwartek oświadczenie, w którym pokrętnie próbuje udowadniać, że dał wystarczająco dużo pieniędzy na starty polskich badmintonistów w tych turniejach.

Sławomir Nitras już przyzwyczaił nas, że mija się z prawdą, posługuje się półprawdami, manipulacjami i niedopowiedzeniami. Z tego powodu, został przeze mnie we wrześniu pozwany w procesie o zniesławienie. Bo nie ma zgody na systemowe i zaplanowane niszczenie polskiego badmintona, na oczernianie i odbieranie zaufania ludziom, którzy od lat sumiennie pracują na dobro naszej dyscypliny. Osobiście stanę na sali sądowej naprzeciw pana Nitrasa i będę bronił naszego dobrego imienia. Bo wiem co zrobiliśmy, a czego nie zrobiliśmy. Musieliśmy zareagować pozwem, bo od blisko roku Sławomir Nitras próbuje zagłodzić polskiego badmintona na śmierć. Cynicznie obrał naszą dyscyplinę jako cel swoich ataków, by zbijać na tym kapitał polityczny. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jego ataki na PZBad oraz na Fundację Narodowy Badminton nie miały żadnego merytorycznego uzasadnienia, co potwierdziły wyniki wszystkich kontroli, które – też nie mam co do tego wątpliwości – nasłał na nas pan Nitras. Że nie miał podstaw do swoich oskarżeń potwierdziły to przeprowadzone u nas kontrole zarówno samego Ministerstwa Sportu jak i Urzędu Skarbowego oraz Najwyższej Izby Kontroli. Pan Nitras publicznie ogłosił, że mamy oddać 1,4 mln złotych dotacji ministerialnych, a NIK dopatrzył się uchybienia na poziomie… 5 tys. zł, które wydaliśmy z niewłaściwej puli na zakwaterowanie i wyżywienie trenerów na obozie sportowym. I myśmy te środki zwrócili. Ale pan Nitras nadal manipulował, nadal wyolbrzymiał i nadal nadawał fałszywą narrację, jakoby NIK wykrył u nas nieprawidłowości. Jest wręcz przeciwnie, wyniki kontroli pokazują, że minister sportu znów trafił kulą w płot.

Dzisiaj, gdy czytam w oświadczeniu MSiT, że pan Nitras „wyraża ubolewanie nad sytuacją, w której zostali postawieni polscy sportowcy”, to muszę powiedzieć, że jest to czysta obłuda i szczyty hipokryzji. A kto, jeśli nie pan, postawił tych sportowców w tej sytuacji, panie ministrze Nitras? Proszę nie manipulować i nie mącić w głowach opinii publicznej. Proszę się trzymać faktów.

Fakty są dla pana Nitrasa miażdżące. Na całościowe koszty związane ze wszystkimi kadrami juniorskimi badmintona w Polsce minister przeznaczył na cały 2024 rok 1,4 mln zł dotacji. Dla porównania, drugą ręką dał 1,8 mln zł dotacji szkółce piłkarskiej w swoim okręgu wyborczym. Zapewne przypadkiem.

Podaję te kwoty, żeby mogli państwo właściwie ocenić skalę środków i charakter działań pana Nitrasa. Te 1,4 mln zł przeznaczone na 2024 rok to jest budżet na wszystko, co jest związane z polskimi kadrami juniorskimi w polskim badmintonie. Tzn. na szkolenie permanentne w trzech ośrodkach, na 4 kadry juniorskie i młodzieżowe, na koszty wyjazdów na wszystkie turnieje w Polsce i zagranicą, wszystkie zgrupowania, trenerów, sprzęt itd. Wszystko! Dzielenie biedy nie jest łatwe. Zaplanowaliśmy więc na juniorskie imprezy mistrzowskie po dwadzieścia kilka tysięcy, bo przecież trzeba było utrzymać cały juniorski badminton w Polsce. To nasza przyszłość. Praktyką poprzednich lat, dokładaliśmy do tych wyjazdów na turnieje środki od sponsorów i celowe dofinansowanie z Ministerstwa Sportu. Niestety w tym czasie, pan Nitras – nie ma co do tego wątpliwości – spowodował odcięcie wszystkich sponsorów od Związku, którymi były w większości spółki skarbu państwa. Tu nie ma przypadku. To było celowe uderzenie w naszą dyscyplinę, próba zagłodzenia polskiego badmintona.

Pod koniec lipca złożyliśmy pismo do ministra sportu z prośbą o dofinansowanie – wzorem lat poprzednich – wyjazdu polskich juniorów na mistrzostwa świata w Chinach mistrzostwa Europy w Hiszpanii.

Nie mając odpowiedzi od ministra, środki, jakie mieliśmy przygotowane na turniej na Ibizie przesunęliśmy na pokrycie kosztu wyjazdu na wcześniejsze mistrzostwa świata do Chin. A i tak stanowiło to raptem 30% budżetu wyjazdu, reszta pochodziła z dopłat zawodników.

W tym czasie wysyłaliśmy 3 monity do Ministerstwa Sportu z prośbą o jakąkolwiek odpowiedź na nasze pismo z lipca. Ale pan Nitras nadal tkwił w zaniechaniu. Milczał jak zaklęty, choć publicznie deklaruje głęboką troskę o polskich sportowców.

Nie mając żadnej odpowiedzi, byliśmy zmuszeni do zrobienia kolejnej zbiórki, I znów środki prywatne i pieniądze samych zawodników przeznaczyliśmy na wyjazd na mistrzostwa Europy na Ibizie.

Uwaga! Odpowiedź z MSiT na pismo z lipca otrzymaliśmy… na początku grudnia. Po ponad czterech miesiącach. W dniu, w którym pokonaliśmy Niemców w walce o brązowy medal! Jaka była odpowiedź ubolewającego nad sytuacją polskich sportowców Nistrasa? Negatywna! Proszę więc nie mydlić oczu opinii publicznej panie ministrrze. Medale mistrzostw Europy pokazują, że obraliśmy słuszną drogę dzieląc biedę, na którą pan Nitras nas skazał. Od ministra od razu otrzymaliśmy nagrodę za sukcesy na Ibizie: na poniedziałek zapowiedziana została u nas kolejna kontrola z ministerstwa.

Marek Krajewski

PZBad